Ziewając przeciągnęłam się i na myśl o tym, że już za kilka godzin zobaczę tego zwalającego z nóg chłopaka, uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym ugryzłam się w język. To tylko kolacja, nie wiem czego mogę się po nim spodziewać, więc lepiej nie robić sobie nadziei. Podniosłam się na równe nogi, gdy budzik głośno zadzwonił. Poszłam do toalety i przeglądając się w lustrze, stwierdziłam, że wyglądam seksownie. Plus dla mnie, zaśmiałam się pod nosem. Jeszcze wczoraj nie chciałam mieć do czynienia z tym dupkiem, a teraz staram się wyglądać zniewalająco. Umyłam włosy, wytarłam je ręcznikiem i zawinęłam w typowy "turban".
Póki włosy nie wyschną, zajmę się resztą. Na początek zrobię makijaż. Jasny czy ciemny? A może lepiej wcale go nie robić i tylko zamaskować niedoskonałości? Przez kolejne pół godziny, w głowie miałam setki takich pytań. Ostatecznie postawiłam na upudrowanie policzków i podkreślenie oczu kredką, a do tego trochę jasnoróżowego cieniu na powieki. Teraz zabiorę się za włosy. Kiedyś gdzieś przeczytałam, że Justin lubi, gdy dziewczyna ma loki. Hmm co tu dużo myśleć... Podłączyłam lokówkę do prądu i poszłam do pokoju, wybrać jakieś ciuchy. Przy ich wybieraniu też straciłam dużo czasu. Wybrałam moje ulubione czarne rurki z wysokim stanem, pudrowy top i na to dżinsową, elegancką koszulę. Przez spodnie kreacja nie wydaje się, aż tak kobieca, ale mama ostatnio kupiła mi lity. Nigdy bym nie pomyślała, że je ubiorę, no ale szczęście, że je mam. Latając między łazienką, a pokojem straciłam poczucie czasu. Okazało się, że jest już czternasta, a Justin przyjedzie po mnie o szesnastej. Jedziemy do jego ulubionej włoskiej restauracji La Botte Ristorante. Znajduje się ona w samym centrum Los Angeles, więc dotarcie do niej trochę nam zajmie.
If you were more like an out of town girl, what a girl, yeah, yeah...
Parzę na ekran mojego iPhone'a, a na nim wyświetla się imię Justin oraz jego zdjęcie. Serce zaczęło mi bić szybciej i momentalnie zrobiło mi się gorąco. Nie zastanawiając się, przeciągnęłam strzałkę w bok.
- Słucham? - prawdopodobnie zabrzmiałam jakbym przed kimś uciekała.
- Hej piękna, co słychać? - zarumieniłam się.
- Nic ciekawego, nudzę się sama w domu. - dopiero po chwili zorientowałam się, że to zabrzmiało jak zachęta.
- Mhm. Może wpaść po ciebie szybciej? Bo rozumiem, że nasze spotkanie nadal aktualne?
- Jasne, że aktualne, ale nie trzeba, przyjedź po mnie o ustalonej wcześniej godzinie.
- Do usług skarbie. No to do zobaczenia.
- Do zobaczenia! - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Co by tu przez ten czas porobić. Jestem już właściwie gotowa do wyjścia, więc czemu nie zgodziłam się, aby przyjechał szybciej? Sama nie wiem. Gdy z nim rozmawiam, czuję pustkę w głowie. Bardziej skupiam się na tym, aby się nie opluć czy nie przejęzyczyć, niż na tym co mówię. To mi się naprawdę rzadko zdarza, tylko gdy mi na kimś zależy. O mój Boże, czy mi na nim zależy?! Nie, nie, nie. To dokładnie to czego najbardziej w tej chwili nie chcę. Aby odgonić natarczywe myśli, zeszłam na dół i włączyłam telewizor. Najlepiej jeszcze, żeby leciał koncert Justina, wtedy już bym się zaczęła bać. Na szczęście nie, leci moja ukochana Beyonce. Zrobiłam sobie pyszną kawę, przeczytałam jakieś czasopismo modowe i nagle po całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Podskoczyłam ze strachu, ale gdy przypomniało mi się kto właśnie stoi za drzwiami, od razu zapomniałam o wszystkich zmartwieniach i pobiegłam na przedpokój.
Ostatni raz przejrzałam się w lutrze, chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. Stał za nimi nie kto inny, ale oczywiście pan Bieber. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jego soczyste, jasnoróżowe usta, których kąciki były lekko rozszerzone. Ubrany był w szare Chachi Momma Pants i białą kuszulkę. Na szyi miał dwa złote łańcuchy, które ładne współgrały z jego stylizacją. Przyznam, że nie jest to odpowiedni strój na takie wyjście, no ale co kto lubi. Jego wzrok był skierowany prosto w moje oczy.
- Pobudka! - krzyknął machając mi dłonią przed twarzą. Zorientowałam się, że przez cały ten czas miałam uchylone usta, jakby był on jakąś rzeźbą, którą podziwiam. No pięknie, już na sam początek musiałam się zbłaźnić. Justin nieoczekiwanie pochylił się nade mną i pocałował mnie w policzek.
- To jak, idziemy? - zapytał, delikatnie łapiąc mnie za nadgarstek, przytaknęłam gestem głowy, tak naprawdę nie wiedząc co się wokół mnie dzieje.
Zakluczyłam drzwi i podeszłam do jego czerwonego Ferrari. Jestem ciekawa ile jeszcze samochodów posiada ten dzieciak. Justin otworzył przede mną drzwi, a ja z trudnością wyrządzoną przez wysokie buty, jakoś wgramoliłam się do środka. Następnie chłopak obszedł samochód dookoła i sam do niego wsiadł.
Znowu ta niezręczna cisza, nienawidzę tego.
- Jak długo będziemy jechać? - spytałam.
- Niecałą godzinę, ale proszę... nie będziesz mi marudzić? - skrzywiłam się, a Justin się głośno zaśmiał.
- Jeśli ty nie będziesz się zachowywał jak rozpieszczony gnojek. - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Chyba nie spodobała mu się ta odpowiedź, ale nie chciał się ze mną kłócić, więc tylko podał mi rękę jako zawzięcie umowy.
Przez jakiś czas patrzał się przed siebie, a ja podziwiałam widoki pięknych obrzeży Los Angeles.
Rzadko gdzieś wyjeżdżam, właściwie to dlatego, że nie mam z kim, a kocham podróżować.
- Opowiedz mi coś o sobie. - powiedział.
- A co chcesz wiedzieć? - nigdy nie lubiłam o sobie mówić, a zwłaszcza o swoim dzieciństwie, które było bardzo trudne.
- Cokolwiek! Nic o tobie nie wiem, więc może to zmienisz. - puścił mi oczko.
- Od czego by tu zacząć... moim hobby jest taniec, chociaż mama nigdy nie pozwalała mi uczęszczać na dodatkowe zajęcia, bo uważała, że to mi się do niczego w życiu nie przyda, że nauka jest najważniejsza. Mimo to codziennie tańczę w swoim pokoju przed lustrem i wymyślam nowe choreografie.
- O, to ciekawe. Będziesz musiała kiedyś przede mną zatańczyć, być może masz talent.
- Wiesz, do tej pory to jak tańczę widziała tylko moja starsza siostra Jennifer i najlepsza przyjaciółka Emma.
I chyba wolałabym, żeby tak zostało. Jestem bardzo nieśmiała.
- Zdążyłem zauważyć. - zarumieniłam się. - Nie musisz się mnie wstydzić skarbie, jestem zwyczajnym człowiekiem, to ludzie robią ze mnie kogoś niezwykłego.
- Chciałabym, ale i tak nigdy tego nie przezwyciężę.
- Ej ej! Może moje motto życiowe powinno się stać również twoim?
- Masz na myśli nigdy nie mów nigdy?
- Dokładnie.
Rozmowa tak fajnie się rozwinęła, że aż żal było ją kończyć, no ale dojechaliśmy na miejsce.
Weszliśmy do środka restauracji, która była zapełniona po brzegi. Gdy obsługa zobaczyła Justina, od razu się do nas zbiegła i zaprowadziła nas do wolnego stolika, na którym stała karteczka z nazwiskiem mojego towarzysza. Wygodnie usiedliśmy i zaczęliśmy przeglądać menu. Postanowiłam skosztować ravioli z serem, a Jus spaghetti bolognese. W tak popularnej restauracji jak ta, trzeba się trochę naczekać zanim dostanie się swoje danie. Poczułam potrzebę skorzystania z toalety, więc przeprosiłam go i odeszłam na chwilkę od stołu. Aby dostać się do damskiej ubikacji, trzeba przejść długim korytarzem. Szłam powoli, bo nie miałam powodu do pośpiechu. Gdy już byłam bardzo blisko drzwi z rysunkiem kobiety w spódniczce, poczułam ostre pociągnięcie za włosy i jęknęłam z bólu. Ktoś kto mnie za nie złapał, pociągnął mnie do podłogi, skutkiem czego upadłam. Zanim zdążyłam się podnieść, tajemnicza postać uderzyła mnie z całej siły w prawy policzek. Ból przeszedł mi całą twarz. Lewe oko miałam lekko uchylone i przez nie zobaczyłam, że osobą, która mnie okalecza jest dziewczyna w moim wieku. Ostatnie słowa jakie usłyszałam to "zginiesz suko", po czym dostałam jeszcze jeden cios, tym razem w nos.
____________________________________________________________
Nawet nie wiecie jak mi wstyd, że musieliście tyle czekać i prosić mnie o nowy rozdział, ale po pierwsze nie miałam weny, a po drugie czasu. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. To się już więcej nie powtórzy, obiecuję.
No i jak wam się podoba nowy rozdział? :)
____________________________________________________________
Nawet nie wiecie jak mi wstyd, że musieliście tyle czekać i prosić mnie o nowy rozdział, ale po pierwsze nie miałam weny, a po drugie czasu. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. To się już więcej nie powtórzy, obiecuję.
No i jak wam się podoba nowy rozdział? :)
O BOŻE, KTO TO?! ZAJEBIE JĄ MOIM CZOŁGIEM!!!!! PISZ SZYBKO KOLEJNY!! <33 ŚWIETNE!
OdpowiedzUsuńWybaczamy ale proszę nie rób tak więcej <3 tak się już niecierpliwiłam ;<
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to super *_* Mam nadzieję ze następny pojawi się szybciej niż ten ;D
asdfgh <3
OdpowiedzUsuńaaaaaa jezu nie wybaczę Ci nigdy jak nowego rozdziału nie dodasz!!! <3
OdpowiedzUsuńNareszcie jest <333333333
OdpowiedzUsuńSuper czekam na następny !!!!!!! ;)) Mam nadzieję że pojawi się szybciej ..
ufhriohfiosh <33
Kiedy następny długo już czekamy ? ;)
OdpowiedzUsuńZnów nie dodajesz nowego ;(
OdpowiedzUsuńI znowu taka sama sytuacja ze nie dodajesz ;(
OdpowiedzUsuń